wtorek, 24 marca 2015

"Emma" Jane Austen

Z romansami jest jak z dobrą heroiną - cudownie odrywają od rzeczywistości i łatwo się od nich uzależnić. Tak tylko przypuszczam, gdyż od narkotyków trzymam się, co prawda, jak najdalej mogę, jednak z dobrymi romansami jest już nieco gorzej. Czasami daję się porwać sentymentalnej nucie, grającej gdzieś głęboko w odmętach duszy. I tylko czasami żałuję.
Obok "Dumy i uprzedzenia" oraz "Rozważnej i romantycznej", "Emma" jest jedną ze słynniejszych powieści Jane Austen, a także trzecią tej autorki, którą dane mi było przeczytać. I tu się pojawia problem pierwszy,czyli niesamowite podobieństwo bohaterów oraz niektórych sytuacji ich dotyczących. Czytając "Emmę" cały czas miałam wrażenie, że skądś już to znam. Te same realia, problemy matrymonialne, może trochę inne intryga, postaci typu kopiuj-wklej, o których zapomina się zaraz po przeczytaniu. Sama fabuła też nie jest zbyt skomplikowana, szczególnie gdy autorka co rusz podsuwa podpowiedzi prosto pod nos czytelnika. Bardziej światłym i oczytanym umysłom wyjątkowo może to przeszkadzać, jednak im polecałabym bardziej ambitne lektury.
Źródło: http://threepanelbookreview.tumblr.com/
Pomimo wielu wad "Emmę" czyta się dobrze i z rumieńcami (w przypadku płci pięknej oczywiście, bo mężczyzn czytających książki Pani Austen jeszcze nie spotkałam). Jest intryga, jest miłość najwspanialszego dżentelmena, zagadka, pomieszanie z poplątaniem, zakończenie wspaniałe dla wszystkich bohaterów o dobrym sercu, itd. Sentymentalizm pełną gębą, wylewający się litrami z kart powieści. Heroina dla romantyczek. Nic, tylko zatopić się w tym wyidealizowanym świecie angielskiej elity społecznej, gdzie pochodzenie i dobre imię to klucz do miłosnego sukcesu.
Ciężko nie pisać z sarkazmem o podobnych utworach, ponieważ nie można ich do końca traktować poważnie. "Emma" jest lekturą lekką, przyjemną, niezbyt wymagającą i taka miała być w zamyśle autorki. Czysta rozrywka dla angielskich dam tamtego okresu, których życie tak właśnie mogło wyglądać. I wyższej klasy fantazja dla współczesnych dziewcząt i kobiet, które potajemnie wzdychają do Panów Darcych i Knightley'ów, prawdziwych dżentelmenów na białych koniach, o sercach ognistych i usposobieniach spokojnych niczym letni wietrzyk. Nie sposób powstrzymać się od malowniczych metafor po takiej lekturze.
Jednak im bardziej wyidealizowany obraz takie powieści przedstawiają, tym większe rozczarowanie musi pojawiać się wśród dzisiejszych czytelniczek. Już w czasach współczesnych Pani Austen historie te były mocno naginane, choć bardzo wiernie odwzorowywały moralność tamtej epoki, niepasującą zupełnie do dzisiejszych czasów i wymagań. Gdzie zatem ukrywają się ci idealni mężczyźni, tak mądrzy, dystyngowani i pełni klasy? Odpowiedź jest jedna - w epoce Pani Austen.
Wciąż walczą we mnie dwie siły - racjonalna ocena utworu oraz kobiece podszepty serca, które nie pozwalają spisać tej klasyki na manowce. Trudno zaprzeczyć, że tak naprawdę nie tylko bawią nas, ale i przejmują podobne intrygi oraz miłosne perypetie. Dlatego kobietom polecam z całkowitą pewnością, że "Emma" na swój sposób urzecze je i rozbawi, mężczyzn natomiast odeślę to półki "nie-romans", gdzie znajdą bardziej treściwe i zajmujące lektury.
***
Nota edytorska
Jane Austen "Emma", wyd. I
Prószyński i S-ka, Warszawa 1996
Seria "Klasyka powieści"

Książka licząca dokładnie 501 stron z charakterystyczną szatą graficzną, skomponowaną z fragmentu obrazu "Mrs Davenport" George'a Romneya. Ogromny plus, bo niedobrze robi mi się na widok kolejnych okładek filmowych. Miłe oku i dotyku wydanie, trochę podstarzałe, jednak niezaczytane i mające swój urok. Tekst złożony dobrze, czyta się szybko, szerokie, wygodne marginesy, bez większych błędów, choć wyłapałam parę literówek. Font nie męczy oczu, wygląda na jeden z popularniejszych.
Jedno z bardziej dostępnych i zapewne lepszych wydań, choć nie jest to edycja kolekcjonerska lub luksusowa.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz